Uff... co za dzień. Po dojechaniu do Karakol
ulokowaliśmy się w Jurtach. Są z nami Ukraińcy
którzy też szykują się na Tien-Szan. Karakol
to juz obrzeża cywilizowanego świata, straszna
dziura.
Klimat jak w "Przystanku Alaska" tylko odziany w
rusko-islamskie motywy.
Jutro do Maida-Adyr, 150km w 4-5h pokonując m.in. przełęcze na 3800m n.p.m. Drogi prawie nie ma i radzą sobe tam tylko pancerne "ruskije maszyny, coś pokroju gruzawik. Jutro ruszamy o 8.00. Owce męczą, psy szczekają a ja padnięty leżę w jurcie. Daswidania Druzja!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz